Brat mnie dziś rozbawił do łez. Opowiedział mi bowiem o genialnym programiście ze szczecińskiego WIPSa, który wygrał jakiś duży konkurs na tegoż właśnie genialnego programistę. Nagrodą w konkursie była sława wszechpolska oraz pakiet drogiego oprogramowania ze stajni Małego Miękkiego.
Zwycięska praca przedstawiała mizerną, szarą “planetę” (kulkę znaczy, lekko pomarszczoną) obracającą się na środku czarnego ekranu. Wokół “planety” kręcił się ambitnie mizerny, szary “księżyc” (kto widział Księżyc ten wie, że jest to owszem kulka, ale ani mizerna, ani szara – no chyba, że z bliska). Wszystko to działało z prędkością jakichś 10 klatek na sekundę. Ruch wydaje się płynnym gdy klatki pędzą przez sekundę dwudziestopięcioosobowymi grupami.
Można więc bez przesady powiedzieć, że zwycięska praca, niczym wiersze Marii Konopnickiej przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy. Dlaczego? Bo takie rzeczy to robili 10 lat temu moi o 10 lat od tego pana młodsi koledzy. Na 100x wolniejszych komputerach.
Tylko u nich to wszystko kręciło się płynnie. I księżyców było więcej. 🙂
07.02.2005 at 19:25
zazdrosnik 😛
07.02.2005 at 21:17
Aj tam. Ja się takimi głupotami nie bawię. Ja bym co najwyżej mógł zrobić ładną texturę na te kulki. 🙂
07.02.2005 at 22:48
nie wierze.. pokaz.. 😉
07.02.2005 at 23:36
Eee… Może innym razem. 😛
08.02.2005 at 15:25
A ja zrobie ochraniacze, co by spadajac nie rozwalily sie o ziemie. Pozdro, J.