Do mojej mamy przyszła jakaś pani. Tak na pogaduchy.
Jest ode mnie o połowę niższa i z pięć razy szersza.
Co przyniosła?
Pączki. Mnóstwo pączków.
Eeeh…
Notatki z życia wyjęte.
Do mojej mamy przyszła jakaś pani. Tak na pogaduchy.
Jest ode mnie o połowę niższa i z pięć razy szersza.
Co przyniosła?
Pączki. Mnóstwo pączków.
Eeeh…
16.10.2004 at 17:32
Taaa, i teraz jeszcze mnie chcą upaść.
16.10.2004 at 17:32
A przy czym mają gadać…? Przy czerwonej herbacie…? Przecież, kurde, przyjemnie ma być :> Ja też chcę pączka!!!
16.10.2004 at 17:32
Ale Ty jesteś niższa ode mnie jedynie o wysokość obcasa i prawie o połowę chudsza. To mnóstwo pączków pewnie by Ci nawet nie zaszkodziło. 🙂
16.10.2004 at 17:33
To się podziel… Jest coś jeszcze…? Skoro jesteś większy w każdą stronę (no z tą połową to przesadziłeś, khy), to pewnie już dawno nic nie ma i nawet o mnie nie pomyślałeś, hę? :>
16.10.2004 at 17:33
Może ona samotna kobieta jest? 😉
Pomyśl sobie, jak nas dopadnie starość od szukania tej wymarzonej. Co będziemy robić? Grać w bierki? ;-P
16.10.2004 at 17:33
Heh, tak mi się skojarzyło z tą sceną z Matriksa; wyobraziłem sobie ową beczkopodobną panią w czarnym skórzanym płaszczu, w białej przestrzeni… Głos zza planu mówi: what you need? na co odpowiada – donuts. Lots of donuts – po czym wyjeżdżają niezliczone półki z wyrobami cukierniczymi…
16.10.2004 at 17:34
No tak to mniej więcej wyglądało jak przyszła. Tylko sceneria bardziej przytulna. Ale niezliczone ilości pączków by się zgadzały. 😉
My Lockheed będziemy z Siostrami imprezować. Przecież one też sobie normalnych facetów na Sympatii nie znajdą. 😉
16.10.2004 at 17:34
A po co nam szukać dalej…? 😛