Dzień bez komputera.

Nie ma jak wypuścić się raz na dwa tygodnie “na miasto”. Nasuwają się człowiekowi przedziwne refleksje.
A to, że rzeczy stają się łatwiejsze, gdy do nich podejść z odpowiedniej strony, a to, że nareszcie ktoś w Szczecinie pomyślał i postawił kiosk na przystanku. A to znowu, że dzisiaj dla odmiany była jesień. Przypominam, że wczoraj na ten przykład była wiosna, a jeszcze wcześniej przez dwa dni kasyczna zima jakich mało.

A na koniec dnia siadłem oglądać Dziewiąte Wrota, bo mi się pokiełbasiło i myślałem, że ich jeszcze nie widziałem. Film zaczął się gdzieś o 20:48. Potrwał do 21:00, po czym zaczęły się reklamy. Leciały z 10 minut, a gdy się skończyły poleciała zapowiedź Idola i znowu reklamy. 5 minut. Następnie puścili jeszcze dziesięć minut filmu i dali losowanie lotto. W tym czasie zrobiłem sobie zupkę z koksu. Zjadłem ją w trakcie następnego kawałka filmu i z kolejnymi reklamami podziękowałem telewizji Polsat za stracony czas. Lepiej coś poczytać.

4 Comments

  1. Eee… eee… Mooniku, może ja jestem burakiem, ale mimo wszystko czy mógłbyś mnie oświecić i powiedzieć, co to właściwie jest zupka z koksu?

  2. To chyba nie chodzi o kokos? 😉

  3. EDi

    17.03.2005 at 18:52

    Zupka z koksu to taka plastikowa zupka, w plastikowej torebce, z plastikowym makaronem i plastikowymi przyprawami. Jedna z niewielu ciepłych potraw, które w swoim geniuszu potrafię bezpiecznie przyrządzić. 🙂 Jest to o tyle łatwe, że wystarczy wlać do niej wodę z plastikowego czajnika i już jest prawie gotowa.
    Nie wiem czemu nazwali ją zupką z koksu. :/
    Jeśli miałbym być zupełnie, konkretnie dokładny, była to akurat zupka z Knura. W przeciwieństwie do przypraw z Komisu.

  4. Eee?! To my obie znamy te zupki! To są te parszywstwa co wiszą w reklamówce na kaloryferze. Jak już centralnie nie ma co jeść, to się pożywia taką zupą ze szczura i ‘resztek wymiecionych z przychodni dla weneryków’ 🙂 I głód oszukany! 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *