Pierwszy dzień wiosny postanowiliśmy uczcić ogniskiem. Zakupiwszy kiełbasy, browary i inne akcesoria udaliśmy się w knieję, w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Miejsce znaleźliśmy. Drewno też. Niestety nie chciało się palić. 😐 Mimo iż przez ostatnie kilka dni pogoda była piękna i słoneczna, okazało się, że te 40-50cm śniegu zalegającego w lesie przez ostatni miesiąc całkiem skutecznie nawilżyło wszystko co było do nawilżenia. Byliśmy zmuszeni uznać porażkę w pojedynku z siłami natury.
Pech chciał, że jakiś spacerujący z psem facet zobaczył nas akurat w chwili największego upokorzenia, stojących ze smutnymi minami nad dogasającym zaczątkiem drugiego podejścia do ogniska. Aby nie dopuścić do rozpowszechnienia się informacji o naszym niepowodzeniu postanowiliśmy go zamordować. Po uporaniu się z przypadkowym świadkiem udaliśmy się w drogę powrotną do domu, gdzie upiekliśmy kiełbasy w bardziej cywilizowany sposób.
Wiosna to fajna pora roku.
22.03.2005 at 15:31
A ja dziś wyszłam z domu o godzinie 10.30, udając się kornie do miejsca zatrudnienia… Yyy, wróć! Wcale nie udawałam się kornie, bo słoneczko świeciło, ja miałam odkryty łepek i nowy płaszczyk! I O. – taka byłam!!! Wiosna… :-))) Ekhm. To pisałam ja – użytkownik usunięty!
22.03.2005 at 15:39
No ciekawe tylko skąd usunięty. Bo stąd nie? :>
A płaszczyk fajny?
Bo łepek to wiem. 😛
29.03.2005 at 17:59
Płaszczyk włochaty i łepek włochaty… Płaszczyk trochę za bardzo za sprawą paskudnych zwierzaków, a łepek trochę za mało za sprawą paskudnej fryzjerki… Ale coraz cieplej, to nie marudzę… :-)))
29.03.2005 at 18:05
Nie marudź. Ważne, że wiosna jest. 😛