Pod rozbrykaną, zieloną piłeczką.

Uprasza się szanownych odwiedzających o wyrozumiałość dla tymczasowej, zmniejszonej aktywności ojca prowadzącego. Ojciec prowadzący oddaje się bowiem codziennej przyjemności dwunastogodzinnej obserwacji wdzięków, wszelakich pałętających się po kortach obiektów płci przeciwnej. Ale obiecuje, że wróci. Gdzieżby mógł nie wrócić? 😛

8 Comments

  1. – No! – mruknęła, podrzucając nonszalancko w ręce kij bejsbolowy. – Gdzieżby mógł… 😛

  2. Ależ ciekawie się zapowiada: rakieta na kij. Kijem go, kijem go Octavo

    Moon – nie daj się – co sobie baba będzie pozwalała 😉

    No, mnie stąd nie wyprosicie nawet siłą 🙂

  3. Ty nie lukaj po nogach, Ty wyników pilnuj! 😛

    Na marginesie: ojciec prowadzący? Ojciec? W tym wieku? Czyj ten ojciec? Jaki dla dzieci? Prowadzący? Co prowadzący: ośrodek odwykowy, samochód, się niemoralnie? Nic nie rozumiem. No może poza aktywnością w/w 😛

  4. A nie mówiłem, że robi się coraz ciekawiej 😉 I da ci ojciec, lecz nie da matka, tego co da ci Moon i Octavka 🙂 🙂

  5. W O.ko lukał ostatni.O, jak Go widziałam. Ale mogę nie być na bieżąco, bo cóś się rozmijamy… Coś rozdajemy…? Znowu jestem nie w temacie…

  6. Skoro wdzieki, i to dużo na raz, to gdzież on mógł pojechać? Hm? Hm… Wiem!! Na Wielką Pardubicką!! 😉 Pozdro, Self

  7. Tak, WP by pasowała. Zwłaszcza jeśli chodzi o nogi. 😛

  8. A ręczniki, ręczniki…? O ręcznikach jakieś wieści zachęcające mię doszły. (Puszczę gołębia pocztowego do East w tym temacie) To też WP? 😛 Cmok, Misiu!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *